"Nie mów do mnie kochanie"
Masz racje Oli więciej nie popęłnie tego błędu.
On ma racje nie powinnam się wtrącać w jego feralne spotkanie z tą laską.
Ale to przez nią cierpiał a nie przeze mnie.
Boże! Stop koniec myślenia o nim. Koniec myślenia w ogóle.
Pobiegłam do swojego pokoju.
Trochę się wkurzyłam ponieważ na mojej ścianie widniał wielki napis "Bring me the horizon"
a w okół teksty piosenek zespołu Olivera takie jak "Can you feel my heart" lub "Go to hell for Haven's sake". Nie mogłam dłużej patrzeć na swoją własnoręczną pracę. Odpaliłam swoją wieże i zaczęłam słuchać Megadeth- Trust. Wzięłam pierwszą z brzegu książkę. Było to dzieło Szekspira- Romeo i Julia.
-O nie nie nie! Kolejny raz tego nie zniosę- Krzyknęłam
Tak, normalnie mam coś z głową bo mówie sama do siebie. Podreptałam do pułki odłożyła książkę na miejsce i po prostu położyłam się na łóżki.
~*~
-Sykes! Ty debilu!- roległ się krzyk na cały dom. O-Oł Mati idzie ...
-Wybacz, ale musiałem jechać do szpitala mama Shy nie żyje.
-Ojj, to pewnie kiepsko się trzyma i pan bohater postanowił ją pocieszyć?
-Tak, aleona tego nie potrzebuje. Stary pokłuciliśmy się, byliśmy pod prysznicem, całowaliśmy się i jeszcze Shy docieła Amandzie- Mówiłem ze znudzeniem w głosie.
-Człowieku!! I to wszystko w jeden dzień?!- O, boże. Muszę mu to dokładnie wyłożyć ... Jak na studiach... Kuźwa.
[Kilka minut później]
-Aaa i wtedy ty wyszedłeś jak ostatni pajac. A ją zostawiłeś samą... BRAWO!
-Przelizaliśmy się! Normalnie, wiesz jak by było.
-Tak, miał być wyjebane- dokończył za mnie.
-No... Tak
-Ale teraz jest inaczej.- znów dokończył to co miałem powiedzieć ja.
-No właśnie tak.
-Stary ty się zabujałeś!
-O nie! Gdzie, odrazu zabujałeś. Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Tak, w ciągu 3 dni Sykes. Szalejesz!
-Ale jak przy niej jestem to zapominam o Am. O tym gównie ...
-Lubicie się... Taak, to jest pewne, ale no kurde. Ona cię pocałowała. Nie ty ją. Ona ciebie. Stajesz się babą Oli.
-Boże! Co wy z tymi "babami"? Nie jestem ciotą. Okey? Wykluczone!
-Tak? To przeliż się z nią jeszcze raz. Ale jak ty Sykes, nie jak frajer. W piątek za 2 tygodnie robię impreze jak zdąrzymy po koncertach, jak chcesz możesz ją przyprowadzić. Ale nie ma lipy.
Niech stary Oliver wróci. Strasznie przez tą Amande ... su- a z resztą. Strasznie cię ugrzeczniła.
-Ciesz się bo nie przyjebie ci w ryj za te twoje porady.
-Oj, przestań. Chodź, idziemy.
-Gdzie?
-No właśnie, kiedyś nie pytałeś. Ehh. Chodź, Sykes, chodź.
Wyszliśmy z mojego domu i pojechaliśmy do miasta. Mhm Matt i jego clubbing.
-Mogłeś powiedzieć, że chcesz się najebać.
Weszliśmy do clubu.
~*~
Ciekawe co ona roi. Muszę zbliżyć się do niej. Zyskać bardziej zaufanie.
Wsiadłem w auto i ruszyłem w kierunku jej domu.
~*~
Ciekawe dlaczego Terry zroil się tak zazdrosny. Przecież ... Nie interesuje się mną w ten sposób. To nie możliwe. Terry, te jego długie proste blond włosy. Niebieskie oczy, wysunięte kości policzkowe. Dla wielu dziewczyn był idealny. Znamy się już 5 lat. Zawsze mi pomagał. To słodki chłopak, który sie mną przejmuje.
Myślałam trochę o Terrym jeszcze trochę.
Aż usłyszałam dźwięk dzwonka.
-Tak?- zobaczyłam kto stoi za drzwiami.- Terr!- rzóciłam mu się na szyje.
-Tak, to ja. Haha. Dawno już mnie tak nie witałaś.
-Przeprasza, trochę ostatnio wszystko się sypie.
-Tak, wiem. Dlatego pomyślałem, że wpadnę i spędzimy czas jak za dawnych lat.
-Dla mnie extra. To co roimy? Może film?
-Okey, włączaj co chcesz. A gdzie Gina?
-Zgaduj, haha. - po chwili usłyszałam "A tuuu jest piesuś" - oczywiście Gina była w kuchni.
Terry szedł z moją psiną na rękach.
-Stęskniła się za tobą.- powiedziałam.
Brakowało mi jego widoku.
-Hm. Przepraszam, że ostatnio tak dziwnie się zachowywałem.
-Okey, rozumiem cię. Każdy może mieć gorszy okres. No choć się przytul.-Dla innych byłam czasem oschła, wredna, sarkastyczna ale dla Terryego nigdy nie potrafiłam taka być.
Zaprzyjaźniliśmy się jeszcze jak byliśmy dziećmi, on był z domu dziecka. A moja mama tam pracowała.
Po 18 zaczął żyć na własną rękę, ale zawsze starałam się mu pomagać.
Traktowałam go jak młodszego brata pomimo to że jest ode mnie o dwa lata starszy, ale teraz coś się zmieniło. Już nie widze w nim zagubionego chłopca. To już coś innego.
Objął mnie ramionami. Posadził sobie na kolanach i już chyba tysięczny raz zaczeliśmy oglądać królową potępionych.
Mój ulubiony film, a właściwie nasz.
-Też bym chciała być tak ukąszona.
-Mówisz, masz!.- Terr zaczął całować mnie po szyji. Zbiło mnie to z tropu. Moje myśli przebiegały szybciej niż odrzutowce. Miał już zamiar pocałować mnie w usta, ale w drzwiach .. No właśnie KURWA! W drzwiach stał Oliver.
-Zostawiłem telefon. - Chya był lekko pijany. Popatrzył się na nas jeszcze troche. Byłam w szoku nie wiedziałam co zrobić JA nie wiedziałam CO MAM KURWA ZROBIĆ czy wyplątać się z objęć Terryego czy podbiedz do niego i powiedzieć że "TO NIE TAK" Ale nie nie zrobiła bym tak bo po co ja mu mam się tłumaczyć? - Oh, już znikam. Nie przeszkadzajcie sobie.- Wziął telefon. Miał już wychodzić. I zdecydowałam się w końcu na jakikolwiek ruch. Wstałam z kolan Terryego.
-Oliver, dlaczego się upiłeś?
-To nie twoja sprawa. To tak samo jak bym spytał: Dlaczego całujesz mnie a potem jego?- mówił głosem pełnym jadu.
-Mogę robić co chce!- nie potrzenie krzyknęłam. Wgl po co ja to kuźwa powiedziałam. Oparłam się o ściane i założyłam ręce podpierając piersi.
-No właśnie, ja tak samo.
-Ale... - piewrwszy raz ktoś mnie zagiął. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Było tak jak za czasów szkolnych. Skuliłam się w sobie. Nie! Nie! Tak nie będzie!
-Boże, Shy nie utrudniaj. - powiedział zrezygnowany.
-Ja was zostawię. - powiedział Terr i wyszedł. NO PIĘKNIE!. Jeszcze tego brakowało żeby byli wrogami. Chociaż od początku Oliver nie był przekonany do blondyna.
Spojrzałam na Oli'ego.
-Jesteś zazdrosny.
-Nie,nie jestem.
-Jesteś.
-Nie, dalczego miał bym być?
-Dobrze, to w takim razie dlaczego masz problem z tym, że to on mnie chciał pocałować?
-Nie wiem. Ale wiem z doświadczenia że każda może okazać się dziwką.- sarknął
No i wszystkie chamulce szlag trafił!
Dałam mu w twarz. Plask rozniusł się po całym domu. Ale on jak gdyy nigdy nic chwycił moje dwie ręce przyciskął mnie do ściany i pocałował. Poczułam w ustach smak whisky którą pił. Miałam wrażenie, że świat zaraz się skończy. Miękkie opuszki jego palców zostawiły szlak na moim policzku.
Oderwał się ode mnie. I szepnął do ucha.
-A czy ja powiedziałem, że mam cię za dziwkę?